czwartek, 4 czerwca 2015

Plac Grunwaldzki w Szczecinie

Moje ulubione rondo - przestronne, cudownie symetryczne, dobrze oznakowane...
Każdemu, w ciemno mogę obiecać, że w moim towarzystwie i on je pokocha.



Fantastycznie nadaje się do szkolenia kierowców. Wiedzą o tym instruktorzy, wiedzą też egzaminatorzy. Dlatego tak często was tam wożą - aby sprawdzić jak pięknie umiecie po nim jeździć. A kto się jeszcze nie nauczył niech się zgłosi do mnie.

Plac Grunwaldzki cieszy szczecińskich kierowców od końca XIX wieku, a jego projekt wzorowany był na rozwiązaniach paryskich. Dlatego cieszmy się moi drodzy, że ruch kołowy na naszym rondzie odbywa się w miarę normalnie, a nie tak jak w Paryżu na rondzie de Gaulle`a. Zobaczcie sami. 
Dawno temu mój znajomy z podparyskiej miejscowości opowiadał, że jeżeli uda mu się wrócić z samochodowej wyprawy do Paryża bez stłuczki - to jest bardzo szczęśliwy.

A rondo - jak wszyscy bardzo dobrze wiemy - jest skrzyżowaniem doskonałym, najszybciej rozwiązującym duże natężenie ruchu. Jak grzyby po deszczu wyrastają w Polsce nowe ronda przerabiane ze starych zakorkowanych skrzyżowań, na których wydarzyło się mnóstwo kolizji. I w Szczecinie powstało kilka takich rond - w newralgicznych punktach miasta - śmiesznie małych, wręcz niemożliwych do prawidłowego przejazdu dla dużych pojazdów, a jednak świetnie rozładowujących zakorkowane uprzednio skrzyżowania. 

Idea jazdy po rondzie polega na tym, że jeden pojazd opuszcza rondo, a drugi natychmiast zajmuje jego miejsce. Jest to  możliwe, jeżeli wszyscy kierowcy prawidłowo sygnalizują swoje zamiary - zawczasu i wyraźnie. Rondo  to skrzyżowanie dla ludzi myślących. Sytuacja zmienia się tu w oka mgnieniu i wymaga od kierującego ciągłej obserwacji, refleksu i myślenia. Najpiękniej wjeżdża się na rondo bez zatrzymywania, dlatego warto dojeżdżając powolutku do ronda obserwować, co się na nim dzieje - jak tylko jest widoczność - i szukać możliwości płynnego wjazdu. Wierzcie mi, że bardzo często się udaje.

Manewry egzaminacyjne na rondzie to najczęściej zawracanie i lewoskręty.
Zawracanie - to przejazd przez całe rondo i powrót do tej samej drogi. 
Lewoskręt - to wjazd w drogę, która jest po lewej stronie patrząc od drogi wjazdowej. Lewoskręty liczymy od prostego. 
Oczywiście może być czasem prościej - czyli prosto przez rondo albo skręt w prawo. Te przejazdy zawsze (na egzaminie) wykonujemy z prawego pasa wjazdowego i wjeżdżamy na prawy pas na rondzie. Taki przejazd jest zgodny z przepisami i nie rodzi niepotrzebnych zagrożeń typu wymuszenie przy zmianie pasa ruchu albo brak kierunkowskazu, a błędy takie mają wpływ na wynik egzaminu. 
Jeżeli nie ma drogi, która jest przedłużeniem drogi wjazdowej, rzucamy sobie w wyobraźni linię prostą, dzielącą rondo na dwie połowy.
Mając do wykonania manewr zawracania lub lewoskrętu zawsze musimy przed wjazdem na rondo zająć lewy pas wjazdowy. Jego naturalną kontynuacją jest lewy pas na rondzie. Lewym pasem przejeżdżamy około połowy ronda. Jest to odległość orientacyjna, która może być nieco skrócona lub wydłużona - zależnie od sytuacji na rondzie. Nigdy nie zmieniajcie pasa ruchu przed przejściem dla pieszych - szczególnie, gdy jest połączone ze ścieżką rowerową - ani przed przejazdem tramwajowym, bo w tych miejscach wasza uwaga musi byc skupiona na czymś innym. Najlepiej to robić tuż za tymi obiektami. Natomiast zamiar zmiany pasa ruchu powinniście sygnalizować z wyprzedzeniem - zawsze przed drogą wjazdową, aby samochody oczekujące na wjazd na rondo nie wjeżdżały na pas, na który planujecie wjechać. 
Pamiętajmy, że : 
  • pojazdy jadące pasem, na który chcemy wjechać mają pierwszeństwo, choć bardzo często ułatwiają nam przejazd zwalniając albo przejeżdżając na inny pas,
  • kierowcy nie mają takiego obowiązku - robią to w ramach kultury jazdy.
Środkowym pasem jedziemy do momentu aż miniemy wjazd do ostatniej drogi, w którą nie skręcamy. Włączamy wtedy kierunkowskaz, który komunikuje innym pojazdom, że planujemy zjechać z ronda w najbliższą drogę zjazdową. 
Jest to bardzo ważny sygnał dla :
  • kierowców oczekujących na wjazd - otrzymują od nas informację, że mogą wjeżdżać na rondo na nasze miejsce,
  • kierowców jadących za nami - ostrzegają, że możemy zwolnić,
  • kierowców jadących prawym pasem, którzy często będą nam pomagać przy zjeździe z ronda, chociaż przepis nie nakłada na nich takiego obowiązku.
Moje codzienne doświadczenia wykazują, że większość kierowców współpracuje przy zmianie pasa ruchu, szczególnie na rondzie, aby nikt go nie blokował. Najrzadziej taką - pożądaną bardzo przecież - kulturą jazdy legitymują się młode dziewczyny za kółkiem, starzy dziadkowie (w kapeluszach) i ogólnie zamiejscowi. Ma to swoje proste wytłumaczenie :
  1. niedoświadczone dziewczyny boją się, że im auto zgaśnie jak zdejmą nogę z gazu,
  2. dziadkowie - to niegdyś królowie szos, może już nie widzą czasem...i refleks nie ten,
  3. zamiejscowi czują się bardzo niepewnie na rondzie, bo za rzadko po nim jeżdżą.
Niepewność na rondzie dotyczy prawie każdego kursanta, który uczył się w szkole jazdy poza Szczecinem. Prawie wszyscy boją się placu Grunwaldzkiego i paradoksalnie lepiej sobie radzą na bardzo trudnym placu Rodła, a ronda się boją. Powód jest jeden - za mało po nim jeździli.
Dlatego ja każdego wożę tak długo po placu Grunwaldzkim, aż go pokocha.
Wartość dodana :
kierowcy wyszkolonemu w Szczecinie, zwłaszcza w mojej szkole, nie straszne żadne rondo. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz