niedziela, 19 lipca 2015

A może by tak podriftować...


Jak zapewne wiecie, drift polega na pokonaniu sekwencji zakrętów w kontrolowanym poślizgu. Poślizg należy umiejętnie podtrzymywać, aby auto jechało dokładnie tak jak chcemy, czyli bokiem. 

Wykorzystuje się do tego samochody tylnonapędowe, które mają naturalną skłonność do nadsterowności.
Drift to przede wszystkim szybka jazda po trudnych zakrętach. Trzeba mieć dobrą technikę: w odpowiednim momencie użyć hamulca ręcznego, przyhamować lewą nogą, wjechać odpowednią linią z szybkiego zakrętu w wolny.
Drift wiele wymaga od kierowcy, ale daje dużo frajdy.
Jest też bardzo widowiskowy - jak możecie się przekonać oglądając filmik.
Zaskakująca dziewczynka. Nie chciałabym być na miejscu jej instruktorów...
Fast & Furious Nerd Shocks Instructors - YouTube

Ale takie auto w szkole jazdy bardzo by nam się przydało...jak myślicie...?


Nauka driftu procentuje na co dzień - jeździ się bezpieczniej, łatwiej wychodzi się z trudnych sytuacji na drodze. Każdy powinien we własnym zakresie szukać możliwości ćwiczenia driftingu, dbać o rozwój umiejętności, doskonalić technikę jazdy, bo o niebezpieczne sytuacje na drodze nietrudno.
W trudnych warunkach drogowych kierowca, który umie driftować i wyczuwa auto, jeździ spokojnie i bez stresu. Dzisiejsze samochody często wyposażone są w systemy typu ABS, ESP, ASR. Są to układy maskujące niebezpieczeństwa. Auto, które nie ma tych systemów, od razu daje kierowcy znać, że trzeba uważać. Przykładowo, jeżeli  kierowca rozpoczyna jazdę i włącza się do ruchu z osiedlowej uliczki jadąc z prędkością 15-20 km/h, lepiej, żeby go na pierwszym zakręcie delikatnie zarzuciło, bo wtedy od razu się zorientuje, że nawierzchnia jest śliska i będzie ostrożny.
W przypadku auta z tylnym napędem nawet na prostej daje się wyczuć, że nawierzchnia jest śliska. Wystarczy trochę za mocno dodać gazu, żeby tył zaczął “myszkować” po jezdni. To zaalarmuje kierowcę, który zorientuje się, że należy prowadzić delikatniej. W samochodzie przednionapędowym na prostej po dodaniu gazu mogą po prostu zabuksować koła. Nie każdy to wyczuje, a brak wyczucia spowodować może, że kierowca będzie jechał z nieadekwatnie dużą prędkością. Fizyka jest fizyką i przy nadmiernej prędkości w zakręcie żaden system nie pomoże.
A driftować nie każdy potrafi. Trzeba też mieć odpowiedni sprzęt.
Samochody do driftu muszą mieć:
  • odpowiednią moc (200KM - 1000KM),
  • tzw. szperę czyli mechanizm różnicowy o zwiększonym tarciu wewnętrznym,
  • powiększony skręt.
 Samochód zbudowany do Drift Open o mocy 400-450 KM, z bardzo dobrym skrętem, zmodyfikowanym zawieszeniem i mostem można skonstruować już za 50 000 zł.
 Pieniądze potrzebne na w pełni profesjonalne samochody są jednak bardzo duże. 

1 komentarz:

  1. Sam nie jeżdżę, ale z ciekawości zapytam, gdzie ćwiczyć drift? Mi nawet na konsoli nie wychodzi:)

    OdpowiedzUsuń